Obieg pieniędzy
Zróbmy eksperyment myślowy, wyobraźmy sobie, że jest kraj gdzie funkcjonuje tylko gotówka i jest zerowa inflacja. Jest tam jakiś banknot z nadrukowanym napisem „100 jednostek”. Pieniądz ten krąży z rąk do rąk, przy każdym podaniu przyczyniając się do wykonania produktu lub usługi takich jak np.: obiad, nowa fryzura, naprawa cieknącego kranu, itp. W ciągu roku pieniądz ten zmienił właściciela sto razy i tyle było też wykonanych produktów i usług po drodze. Na koniec roku banknot ma taką samą siłę nabywczą jak na początku.
To był świat fantazji, teraz przejdźmy do tego rzeczywistego. A w nim jest np.: restaurator, fryzjer i hydraulik, każdy ma terminal. Bank w zaokrągleniu pobiera 0,5% od transakcji. Czyli jeżeli obiad kosztuje 100 zł, do restauratora trafia z tego 99,50 zł. Sto obiadów, czyli sto „podań” do terminala, zamiast do ręki restauratora, to 50 zł: zysku banku i 50 zł straty restauratora. Czyli tyle, na ile haruje kucharz przez około dwie godziny. Bank nie wykonuje żadnej pracy. Robią to za niego zatrudnieni w chińskich fabrykach terminali i programiści tworzący do nich algorytmy. Bank wielokrotnie czerpie prowizję z raz wykonanego cudzego wysiłku, a dodatkowo dostaje cyfrową informację o naszych zwyczajach zakupowych, z czego też ma korzyść. Pieniądze ciągle krążą w obiegu, a każde „piknięcie” to zysk bez pracy i bez dawania nowego pożytku społeczeństwu. To również wycofywanie części pieniędzy z obiegu jako dochodu banku, który się kumuluje. By płynność obiegu utrzymać trzeba stworzyć nowe pieniądze, a te powstają z długu. Bank nie jest pośrednikiem pomiędzy oszczędzającymi a pożyczającymi i nie przenosi pieniędzy z ich konta na konto. Za każdym razem gdy udzielany jest kredyt powstają nowe pieniądze z niczego, bo nie trzeba depozytów by ich udzielić, wpisuje się tylko cyfrę w odpowiednie miejsce w systemie. Tak między innymi powstaje inflacja, czyli ubożenie nas wszystkich.
Gotówka to anonimowość i wolność, ale też mniejsza wygoda. Jej funkcję oprócz kawałka papieru z nadrukowaną cyfrą mogą pełnić np.: muszelki, złoto lub pokemony. Wszystko sprowadza się do umowy społecznej i zaufania. Jednak tkwimy w systemie finansowym skonstruowanym tak, jakby jutra miało nie być i trudno jest się z niego wypisać. Wielu uważa, że bankowość trzeba zmienić, a nawet zresetować, bo długi państwowe są po prostu niemożliwe do spłacenia. Ale mało jest chętnych na poświęcenie wygody w zamian za wolność.
Komentarze