Można wypierać ze świadomości fakt biologicznej zmienności organizmów i gatunków. Albo mieć tak bujną wyobraźnię by „wyjaśnić” to w sposób inny niż ewolucyjny, dla utrzymania spójności swoich dotychczasowych, np. katolickich poglądów. Tylko po co? Można wypierać ze świadomości fakt, że Wszechświat jednostajnie się rozszerza, z jednego punktu, albo mieć tak bujną wyobraźnię by „wytłumaczyć” to w sposób niekreacjonistyczny, bez Boga, np. dla utrzymania spójności swoich ateistycznych poglądów. Tylko po co?