Nieromantycznie o romantycznej miłości

W mojej książce znajduje się cały osobny rozdział o romantycznej miłości, jest to temat bardzo ważny dla ogromnej większości ludzi, choć rzadko o niej rozmawiamy, rzadko też szukamy co na ten temat mówi nauka. Zamiast tego czytamy i oglądamy fikcyjne romantyczne historie w książkach i filmach w których zawsze jest jakiś wątek miłosny, marząc by też nas coś takiego spotkało. Chcę przełamać ten trend i pokazać najlepsze badania naukowe na temat romantycznej miłości jakie znalazłem i podzielić się moimi przemyśleniami i obszernym fragmentem mojej książki.

Moja definicja miłości: Z jakiegoś trudnego do zrozumienia powodu chcemy dobrze dla jakiejś osoby, z jakiegoś dziwnego powodu w kontakcie z daną osobą nasz egoizm znika, z jakiegoś dziwnego powodu ktoś staje się źródłem silnych bodźców, radości i emocji, najczęściej pozytywnych. Choć nie jest tak zawsze, gdyż osoby, które kochają, z jakiegoś trudnego do zrozumienia powodu potrafią ranić mocniej niż osoby obojętne. Miłość ma trzy komponenty: interakcja, akceptacja i empatia. Im miłość mocniejsza, tym te trzy komponenty stają się intensywniejsze, kunsztowne i wyprowadzają relację istot na jakiś wyższy poziom, tak wysoki, że zachodzi w tej relacji zjawisko synergii.

Gdyby ktoś nie wiedział czym jest synergia wytłumaczę, to na praktycznym przykładzie. Gdyby każdy samodzielnie wnosił lodówkę po schodach, straciłby mnóstwo czasu, energii i nerwów. A jeśli każdy każdemu pomoże, zostanie zaoszczędzone o wiele więcej czasu i energii niż wtedy, gdyby każdy wykonał to zadanie osobno. Ta dodatkowa korzyść to właśnie synergia, metaforycznie: 2+2=5.

Z synergią w miłości jest tak samo, jak z synergią we wnoszeniu lodówki po schodach. By ona zaistniała, potrzebne są trzy czynniki: wspólne cele, komunikacja i zaufanie. O ile wynik synergii we wnoszeniu lodówki po schodach jest prosty: to zaoszczędzony czas i kalorie, o tyle wynik synergii w miłości nie jest już tak oczywisty. Moim zdaniem mogą to być np.: piękne wspomnienia, efektywniejsze rozwiązywanie problemów, wzrost poczucia szczęścia i dzieci. Te dodatkowe korzyści nie wystąpiłyby, gdybyśmy żyli w pojedynkę.

No dobra, skoro poruszyłem kwestię miłości od strony teoretycznej, wypadałoby teraz podać jej praktyczne przykłady.

Nick Vujicic urodził się bez rąk i nóg. 12 lutego 2012 roku wziął ślub z pełnosprawną piękną Kanae Miyaharą. Muszę przyznać, że mój umysł jest w stanie przyjąć do wiadomości, że ten człowiek łowi ryby albo pływa na desce surfingowej. No ale przyjąć do wiadomości, że taki człowiek ma tak fajną żonę i dwójkę dzieci, to trochę wbrew ewolucyjnym dogmatom. Przy okazji zachęcam do poszukania w internecie informacji o nim i jego wykładów.

Richard Kuklinski pseudonim: Iceman to płatny morderca, który mordował nie tylko dla pieniędzy, ale też dlatego, że miał taki kaprys. Zabił ponad 200 osób, a na specjalne zamówienie mafii okrutnie torturował swoje ofiary. Na pytanie psychiatry o to, co wtedy czuł, odpowiada: Nic nie czułem. Teoretycznie jest pozbawiony uczuć, jednak zaczyna on płakać z tak „banalnego” powodu, że żonie i dzieciom jest przykro. Widzicie, jak płacze »człowiek z lodu«. Taki ze mnie macho. Ale… skrzywdziłem… ludzi, którzy byli dla mnie wszystkim, jedynych ludzi, na których mi zależy. To dowód na to, że każdy bez wyjątku ma potencjał, żeby kochać, tylko czasami nie jest on wykorzystywany. Nie chcę nikogo usprawiedliwiać, ale on sam przyznaje, że na to, kim się stał, wpłynął brak miłości; nienawidził rodziców i dokuczających mu kolegów Skoro nie ma miłości w moim życiu, muszę ją czymś zastąpić, padło na nienawiść. Nieustanną nienawiść, ciągłe myślenie o nienawiści. Z moich obserwacji wynika, że horror w dzieciństwie i brak miłości to cecha wspólna ogromnej większości seryjnych morderców.

Charity Pierce to 38-letnia najgrubsza kobieta świata, ważąca 349 kilogramów. Planuje ona ślub z dużo młodszym, 22-letnim zdrowym psychicznie i fizycznie normalnym facetem, który twierdzi: Rozmiar Charity nigdy nie był dla mnie problemem. Myślę, że ona będzie piękną panną młodą.

Sean Stephenson to osoba z wrodzoną łamliwością kości, lekarze nie dawali mu szans na przeżycie. Mimo tego ten 90-centymetrowy wielki człowiek ze zdeformowanym ciałem, poruszający się na wózku inwalidzkim, ma ładną, normalną, kochającą żonę, która zachwala możliwości seksualne męża. Ogromne przeciwności losu nie przeszkodziły mu w znalezieniu miłości, zostaniu pisarzem i mówcą motywacyjnym. Polecam, wygoogluj sobie go i posłuchaj jego wykładów, megakozak z niego.

Rocco Siffredi to facet, który zagrał w ponad 1300 filmach dla dorosłych i uprawiał seks z ponad 3000 kobiet. Mimo tego wziął ślub, ma dwójkę dzieci i z jedną kobietą spędził ponad 25 lat. Być może ten przykład wydaje ci się głupi, ale moim zdaniem to świetny praktyczny dowód romantycznej miłości dwóch umysłów i zaufania. Poza tym odnoszę wrażenie, że Rocco to jedyny na świecie facet, który „zjadł ciastko i ma ciastko”. Tylko czy ta sztuczka z „ciastkiem” to tylko iluzja, czy też rzeczywistość?

Była miłość w teorii i w praktyce, czas na przykłady miłości, która nie wyszła, jej krytykę i wątpliwości co do jej istnienia. Myślę, że znalazłem coś, co się idealnie nada: forum internetowe (http://www.samosia.pl/pokaz/701869/Milosc_dla_mnie_obca_wy_jej_doswiadczyliscie/1), a w nim bardzo dobrze postawione pytanie:

„Miłość – dla mnie obca, Wy jej doświadczyliście? Wierzycie, że każdy z nas jest komuś przeznaczony, w teorię, która mówi o istnieniu drugiej połowy? Ja nawet nie wiem, czy wierzę w miłość, we współczesnym świecie trudno jest komuś zaufać, ludzie często wiążą się ze sobą na pokaz, dla seksu lub po to tylko, żeby mieć w kimś oparcie, przyjaciela. Jak jest z Wami? Uważacie swojego obecnego partnera/partnerkę za osobę, której jesteście przeznaczeni, czy jesteście z nią, żeby »ułatwić« sobie egzystowanie w tym okrutnym świecie? A może ciągle szukacie swoich wybranków serca?”

To anonimowe forum internetowe uważam za świetne źródło informacji na temat miłości. Zauważyłem setki osób, które odpowiadają na to pytanie. Są podzielone na dwie grupy: tych, którzy twierdzą, że miłość istnieje i tych, którzy twierdzą, że miłość nie istnieje. Ludzie ci dyskutują między sobą i obie grupy mają bardzo dobre argumenty. Szoku można dostać już po przeczytaniu pierwszego postu ja wlasnie rzucilam faceta ktorego kocham..nie chce slyszec o milosci;/ lub dalszych: Kocham szczerze i mocno, mam męża, ale to nie jego tak kocham… i odpowiedź: ja przeżywam to samo, kocham nad życie, ale nie męża. Jest to miłość platoniczna,trwa już 25 lat, ale niemożliwa, bo oboje mamy rodziny. i kolejna odpowiedź: To jest straszne co napisałaś. Straszne. Straszne. Straszne. Nie chcę w to wierzyć. (Cytuję dokładnie wraz z błędami stylistycznymi.) Naprawdę dużo ciekawych, mądrych, nieromantycznych i brutalnych jak życie wypowiedzi na temat miłości. 50 twarzy Greya, Moda na sukces i wszystkie komedie romantyczne razem wzięte to nic w porównaniu do tego, jakie historie miłosne potrafi pisać prawdziwe życie i są one przedstawione anonimowo na tym forum, polecam.

Zastanawiam się, z czego może wynikać tak wyraźny podział ludzi na tych, którzy twierdzą, że miłość istnieje i tych, którzy twierdzą, że nie istnieje. Przypuszczam, że wynika to z tego, że coś takiego jak miłość obiektywnie nie istnieje, ponieważ nie może istnieć bez osób ją odczuwających. Miłość istnieje tylko subiektywnie i właśnie stąd bierze się ten podział. Chodzi mi tutaj głównie o miłość romantyczną, „disnejowską”. Oczywiście zapisałbym się do „tej drugiej” grupy osób twierdzących, że miłość nie istnieje. Mój ziomek gdy dowiedział się, że zamierzam pisać o romantycznej miłości oburzył się, że jak w ogóle mam czelność, skoro nikt mnie nie kocha i nigdy nie kochał. No cóż, skoro ateiści, którzy wierzą w to, że Bóg nie istnieje mają odwagę wypowiadać się się na temat Boga i wyciągać wnioski w tej kwestii. Skoro księża mają odwagę udzielać porad przedmałżeńskich i często robią to skutecznie. Skoro E. L. James, gospodyni domowa, która nigdy nie była w niewolniczej, psychicznej i seksualnej relacji, która nie znała żadnego miliardera, ma odwagę pisać o sadomasochistycznej relacji z bogaczem, i robi to skutecznie wydając bestsellery. Skoro głuchy Beethoven miał odwagę komponować utwory muzyczne i robi to tak skutecznie, że uznawany jest za najwybitniejszego twórcę swojej epoki albo w ogóle w historii. To dlaczego ja miałbym bać się wypowiadać na temat romantycznej miłości, pomimo, że jej nie przeżyłem i w nią nie wierzę. Co mam do stracenia? Nic. Nie mając nic do stracenia mogę pisać szczerze bez obawy o konsekwencje, czy problemy przez brak zrozumienia.

A co o miłości mówią statystyki? Jeśli chodzi o Polaków, 69% twierdzi, że doświadczyło prawdziwej miłości (74% kobiet i 65% mężczyzn). 44% osób twierdzi, że nadal jest w związku z osobą, z którą przeżyli prawdziwą miłość, a 25% twierdzi, że rozstali się z prawdziwą miłością i są już w innym związku.5 Jeśli wierzyć naukowcom, przeciętny człowiek zakochuje się cztery razy w ciągu życia, a ok. 40% badanych przyznaje, że prawdziwą wielką miłość przeżyli tylko raz.

Różni ludzie mówią, że miłość nie istnieje, a jednak wiedzą, czym jest, bo wiedzą, czego im brak, a więc wiedzą, że coś istnieje, ale tego nie mają. Skoro wiedzą, czym jest miłość, to jak to coś może nie istnieć? Skoro wiedzą, czym jest, a raczej czują, to nie mogą powiedzieć, że tego nie ma. Jeżeli wiem o czymś, że jest, to czy to może nie istnieć? Czy to logiczne, że ludzie doskonale wiedzą, czego nie ma. Jeżeli ktoś nie zrozumiał tego, co przed chwilą przeczytał, napiszę w skrócie: Czy może nie istnieć coś, co ludzie tak doskonale wiedzą i czują, czym NIE jest?

Z pojęciem romantycznej miłości często wiąże się określenie „motyle w brzuchu.” Co to takiego? Niestety, odpowiedź jest mało romantyczna, to fenyloetyloamina, a dokładniej i jeszcze mniej romantycznie; C8H11N. Substancja ta odpowiada za to, że patrzymy na innych przez różowe okulary, decyduje o podnieceniu i pożądaniu. Można się od niej uzależnić (czyli de facto od jakiejś osoby), ponieważ działa podobnie jak amfetamina.7 Decyduje o uczuciu euforii, tracimy apetyt, trudno jest nam zebrać myśli i nie odczuwamy zmęczenia.

Jest takie romantyczne określenie używane często w kontekście miłości, które brzmi: „nadawanie na tych samych falach”. Tak się składa, że określenie to nie jest tylko metaforą, ale również potwierdzoną naukowo zależnością u zakochanych. Dr Trisha Stratford z University of Technology w Sydney badała i porównywała mózgi osób będących ze sobą w bliskich relacjach; zakochanych, członków rodzin i przyjaciół. Okazało się, że występował u nich podobny wzorzec aktywności mózgowej. Gdy ludzie zaczynają darzyć się silnymi emocjami, ich mózgi zaczynają działać w tym samym rytmie, ich fale mózgowe zaczynają się pokrywać, a osoby rozumieć bez słów. Okazuje się, że mózgi potrafią komunikować się na głębszym poziomie, jeżeli ich „posiadacze” nie są sobie obcy i obojętni. Jeśli między nimi wytworzyła się wieź, ludzie tacy nauczyli się samych siebie, potrafią przewidzieć poglądy i zachowanie i efektywniej się komunikować między sobą. Również fale mózgowe muzyków grających wspólnie w zespole zaczynają się synchronizować.

Miłość jest jak narkotyk, dosłownie. Mózgi szczęśliwie, z wzajemnością zakochanych funkcjonują podobnie do mózgów osób naćpanych, ośrodki nagrody w mózgu aktywowane są zarówno przez miłość, jak i narkotyki. A osoby, których miłość została odrzucona, mają podobne objawy jak narkomani z syndromem odstawienia. Zakochani zachowują się jak ćpuny również pod innymi względami: nie mogą spać, jeść, nie mogą się na niczym skupić, bo ciągle myślą o tym, jak przyjąć kolejną dawkę swojego narkotyku (np. SMS od ukochanej, spotkanie z nią, jej dotyk itp. itd.). Miłość aktywuje ciało prążkowate odpowiadające za odczuwanie przyjemności i nagradzanie (tak samo jak narkotyki). Okazuje się, że zarówno miłość, jak i pożądanie aktywują ciało prążkowate, ale różne jego regiony. Miłość i pożądanie aktywuje podobne rejony, ale nasz mózg potrafi wyraźnie rozróżnić miłość od pożądania. Można kogoś pożądać, a nie kochać. Gdy zakochany myśli o ukochanej, w jej mózgu aktywuje się brzuszna cześć nakrywki śródmózgowia i inne układy nagrody, te same aktywują się, gdy nałogowiec chce sięgnąć po papierosa lub gdy hazardzista myśli o wygranej. Dodatkowo jądro migdałowate odpowiedzialne za uczucie strachu zostaje wyłączone, dlatego ludzie zakochani potrafią robić tyle szalonych, ryzykownych rzeczy. Mózg osoby zakochanej funkcjonuje podobnie do mózgu osoby pod wpływem kokainy. Zarówno miłość i narkotyki powodują wzrost poziomu dopaminy, wywołują tolerancję, syndrom odstawienia i nawrót łaknienia. Z kolei osoby pozbawione narkotyków i te których miłość została odrzucona podobnie reagują; bezsennością, brakiem apetytu, drażliwością i depresją. Miłość jest nałogiem i uzależnieniem. O ile np. mamy mnóstwo powodów by np. rzucić palenie papierosów. O tyle najczęściej nie mamy żadnych powodów by rzucić o wiele silniejszy nałóg – miłość.

Intrygujące jest to, że romantyczne metafory opisujące miłość, takie jak np. nadawanie na tych samych falach, miłość jest jak narkotyk, sprawy sercowe, tak naprawdę nie są tylko metaforami, ale biologicznym faktem. Okazuje się, że pewne romantyczne określenia rzeczywistości mają głębszy, potwierdzony naukowo sens.

A teraz ciekawostka dotycząca tzw. małżeństw z rozsądku i różnic kulturowych w interpretacji miłości. Studentom zadano następujące pytanie: Gdyby jakiś mężczyzna (jakaś kobieta) miał(a) wszelkie zalety, na jakich ci zależy, to czy wyszłabyś za niego (ożeniłbyś się z nią), gdybyś nie była w nim (nie był w niej) zakochana(y)? „Tak” odpowiedziało tylko 3,5% z badanych studentów w USA, z kolei w porównywalnej grupie studentów w Indiach aż 49% odpowiedziało „tak”. A więc ta druga osoba może teoretycznie posiadać wszystkie pożądane cechy, a i tak się w niej nie zakochamy, bo brakuje „tego czegoś”. Tak naprawdę nie wiem, czym „to coś” jest.

Czy w takim razie częste chodzenie na randki zwiększa szanse na miłość i poczucie „tego czegoś”? Teoretycznie tak, praktycznie nie zawsze. Larry Greenfield jest milionerem, który wydał 65 tysięcy dolarów na usługi agencji matrymonialnych. W ciągu 12 lat był na ponad 250 randkach i… nic. Jak powiedział: Z chęcią zamieniłbym bogactwo na kobietę, która sprosta moim oczekiwaniom. Pracowałbym za 50 tys. dolarów rocznie w zamian za dom z płotkiem, dwójką biegających po ogródku dzieci i psem.

A może po prostu źle interpretujemy uczucia? Nazywamy miłością coś, co nią nie jest, ciało i bodźce oszukują umysł? Świetnym przykładem na to, że tak może być, jest eksperyment przeprowadzony przez dwóch profesorów psychologii. Donald Dutton i Arthur Aron w 1974 roku podzielili mężczyzn na dwie grupy. Jedni mieli przejść przez niestabilny most zawieszony wysoko nad ziemią, a drudzy przez most znajdujący się znacznie niżej i o stabilniejszej konstrukcji. Na mostach obie grupy „przypadkiem” spotykały tę samą atrakcyjną kobietę, która prosiła o wypełnienie pewnej ankiety, a następnie oferowała mężczyznom numer telefonu, na wypadek gdyby chcieli dowiedzieć się więcej o jej badaniach (pretekst). Okazało się, że mężczyźni przechodzący po niestabilnym moście zawieszonym wysoko nad ziemią znacznie częściej brali od kobiety numer telefonu i znacznie częściej oddzwaniali niż ci przechodzący przez nisko zawieszony stabilny most. Ciało oszukało mózg, okazało się, że mężczyźni emocje wywołane przejściem przez niebezpieczny most interpretowali źle. O szybsze bicie serca i adrenalinę obwiniali kobietę, a nie wysoko wiszący most, źle zinterpretowali zauroczenie, o czym świadczy gwałtowny wzrost oddzwonień pod numer telefonu wzięty w niebezpiecznych warunkach. W takim razie czy można, wykorzystując logikę, zrozumieć uczucia? Czuję i nie rozumiem, że nielogiczne jest zadawanie sobie tego pytania.

Kogo uznajemy za atrakcyjnych? Jacy ludzie nam się podobają? Może zauważyłaś/eś, że pary często wyglądają w jakiś sposób podobnie, jak brat z siostrą. Częściej zakochujemy się w osobach, które są pod pewnymi względami podobne do nas. Mają podobny wygląd, podobne poglądy, podobny status, podobne zainteresowania. Zakochujemy się częściej w osobach, które przypominają nas. Jeśli np. przeanalizujemy zdjęcia ślubne wielu par, to takie cechy jak: wzrost, wiek i waga będą korelować.

Psycholodzy przeprowadzili pewien eksperyment. Proszono heteroseksualne kobiety, by oceniały atrakcyjność męskich twarzy, ich część zmodyfikowano cyfrowo, tak by były bardziej podobne do twarzy oceniających kobiet. Okazało się, że takie twarze kobiety nieświadomie uważały za atrakcyjniejsze. Statystyki w romantycznej miłości pokazują, że najkorzystniejsze jest podobieństwo twarzy na poziomie 60–70%, ale fajnie, jak zostanie jeszcze 30–40% do fascynowania się sobą i zaskakiwania.

Jeśli już jesteśmy przy kwestii wpływu twarzy na związki:. Robert Zajonc ze współpracownikami przeprowadzili ciekawy eksperyment. Prosili badanych, aby na podstawie zdjęć stwierdzili, kto stanowi parę. Zdjęcia małżonków pochodziły z początków ich znajomości lub zostały wykonane po 25 latach związku. Badani mieli wielkie kłopoty, by zgadnąć, kto z kim stanowi parę, jeśli zdjęcia pochodziły z początków znajomości, z kolei mieli bardzo wysoką skuteczność rozpoznawania, kto z kim jest parą, gdy, zdjęcia przedstawiały osoby, które miały za sobą 25 lat związku. Za taką sytuację odpowiada mimikra, czyli naśladowanie mimiki, gestów i nastroju. Zjawisko upodabniania się emocji osób często przebywających razem to konwergencja emocjonalna. Z kolei długotrwałe przeżywanie pewnych emocji odciska ślad na naszych twarzach.

Za atrakcyjniejsze nieświadomie uważamy osoby, których imię jest podobne do naszego. W 2004 psycholog John Jones przebadał 15 tysięcy aktów ślubu. Okazało się, że par o imionach zaczynających się na tę samą literę jest istotnie więcej, niż wynikałoby to z rachunku prawdopodobieństwa. Oczywiście podobieństwo imion ma małe znaczenie przy doborze ludzi w pary, ale jednak jest to cecha statystycznie istotna. Jako ciekawostkę dodam, że np. dentyści statystycznie częściej nazywają dzieci Denise lub Denis (dentis to po angielsku dentysta), a prawnicy – Laury i Lawrence (lawyer to po angielsku prawnik).

Podobieństwa wśród par można znaleźć też w ich DNA. Naukowcy przebadali 825 par i sprawdzili 1,7 miliarda polimorfizmów pojedynczych nukleotydów (czyli zmian w „klockach” łączących spirale DNA). Okazało się, że pary mają tu więcej podobieństw niż przypadkowi ludzie. Trzeba pamiętać jednak, że za duże podobieństwo jest niedobre, o czym świadczy wzrost liczby chorób i przypadków i bezpłodności u osób ze związków kazirodczych, dlatego rodzeństwo rzadko nas pociąga, choć jest do nas podobne.

Można więc powiedzieć, że miłość w pewnym sensie jest odpowiedzią na pytanie: Na ile ktoś jest mną? I/lub/oraz Na ile ktoś jest tym, kim sam/a chciał/abym być?

Ale są też odmienne przykłady. Wszystkie ssaki mają zestaw genów kodujący białko, tzw. układ zgodności tkankowej MHC. Odgrywa on istotną rolę w tworzeniu układu odpornościowego. Jeżeli samicy myszy damy do wyboru, z którym samcem ma kopulować, wybierze tego, który ma odmienny od niej zestaw MHC. Ludzie postępują podobnie. Dano kobietom do powąchania przepocone męskie koszulki i miały oceniać, czy zapach im się podoba czy też nie. Okazało się, że kobiety za najładniejszy zapach uważały ten, który zawierał w sobie jak najbardziej odmienny od ich zestaw przeciwciał MHC. Ma to ewolucyjne uzasadnienie: połączenie genów o odmiennych zestawach przeciwciał białkowych daje potomstwo o dużej odporności i szansie przeżycia.

Powiedzenie przeciwieństwa się przyciągają, to jeden z największych psychologicznych mitów. Najczęściej jest dokładnie odwrotnie, to podobieństwa się przyciągają. Korelacje i podobieństwa istnieją w: DNA, rysach twarzy, wykształceniu, wadze, wzroście, wieku, religii, poglądach, dochodach itp. itd. Z drugiej jednak strony np. introwertykom często imponują ekstrawertycy. Przeciwieństwo jest mylone często z komplementarnością. To właśnie komplementarność jest źródłem zjawiska synergii w miłości, o której pisałem na początku tego rozdziału. Z jednej strony za atrakcyjniejsze uważamy twarze podobne do naszych, a z drugiej za atrakcyjniejsze uważamy osoby o zapachu, w których nasza podświadomość wyczuje odmienny zestaw przeciwciał białkowych MHC niż nasz. Wygląda na to, że romantyczna miłość to dziwne połączenie podobieństw i przeciwieństw, by zaszła komplementarność. Zakochujemy się we własnym odbiciu… ale w krzywym zwierciadle. Miłość to świadomość wspólnych części i polubienie różnic u innych. Romantyczna miłość to metaforycznie związek sadysty i masochistki; z jednej strony lubią podobne klimaty, ale z drugiej się różnią, co sprawia, że świetnie się uzupełniają (są komplementarni), dobrze im ze sobą, a w ich relacji jest synergia.

Przyjmuje się, że miłość ma trzy podstawowe komponenty: namiętność (seksualna i pożądanie), bliskość (zrozumienie, szczerość i uczciwość), zaangażowanie (poświęcenie i oddanie).
Psychologiem i naukowcem nie jestem, ale moim zdaniem miłość ma trzy cechy: interakcja, akceptacja i empatia.

Małe podsumowanie w postaci quizu. Sprawdź, czego się nauczyłaś/eś:

– Dlaczego Nick Vujicic mężczyzna który urodził się bez rąk i nóg ma tak fajną żonę i dwójkę dzieci?
– Dlaczego ktoś taki jak Rocco Siffredi, facet, który uprawiał seks z ponad 3000 kobiet, wziął ślub, ma dwójkę dzieci i z jedną kobietą spędził ponad 27 lat?
– Dlaczego podręcznik do podrywania dziewczyn Andrzeja Zaleskiego pt. Sekrety uwodzenia zaczyna się od słów: Aniu, dziękuję!
– Dlaczego Richard Kukliński (Iceman – człowiek z lodu), facet, który zamordował ponad 200 osób, który twierdzi, że torturując ludzi, nic nie czuł, który teoretycznie jest pozbawiony uczuć, płacze z tak „banalnego” powodu, że żonie i dzieciom jest przykro?
– Dlaczego Tomas Transtromer, facet, który utracił zdolność mówienia i nie posługuje się językiem migowym, może dzięki żonie udzielać wywiadów?
– Dlaczego najgrubsza kobieta świata Charity Pierce ma normalnego narzeczonego?
– Dlaczego Sean Stephenson, wielki człowiek z 90-centymetrowym zdeformowanym, schorowanym ciałem, poruszający się na wózku inwalidzkim, ma normalną, ładną żonę i udane życie seksualne, i jest szczęśliwy?
– Dlaczego kanapki zrobione przez kogoś innego smakują nam bardziej?
Na te wszystkie pytania istnieje jedna odpowiedź to: _ _ _ _ _ _

Źródła:

1. The Iceman Tapes – Conversations with a Killer (part 1) https://www.youtube.com/watch?v=9DAHM75MKfk   44:30 – 45:05

2. http://www.fakt.pl/wydarzenia/swiat/najgrubsza-kobieta-swiata-bierze-slub/y86qn8j

3. http://www.samosia.pl/pokaz/701869/Milosc_dla_mnie_obca_wy_jej_doswiadczyliscie/1

4. Kobiety, które kochają za bardzo https://www.youtube.com/watch?v=ZA-v8s5oOZo

5. Licznik (na podstawie raportu prof. Zbigniewa Izdebskiego Społeczne i zdrowotne uwarunkowania obyczajowości seksualnej współczesnych Polaków), „Charaktery”, październik 2016, s.8.

6. Helen Fisher, Dlaczego kochamy?, Wydawnictwo Rebis, Poznań 2004, s. 204-205

7. http://www.ted.com/talks/helen_fisher_tells_us_why_we_love_cheat.html

8. http://www.ted.com/talks/helen_fisher_studies_the_brain_in_love.html

7.  http://badania.net/zakochany-mozg-infografika/

8. Richard J. Gerrig, Philip G. Zimbardo, Psychologia i życie, PWN Warszawa 2006, s. 555–557.

9. Monika Maciejewska, Wszystko na sprzedaż, „Focus”, styczeń 2013, s. 61.

10. Elliot Aronson i inni, Serce i umysł, s. 231–232 (w mojej wersji pdf).

11. http://kopalniawiedzy.pl/atrakcyjnosc-kobiety-mezczyzni-przypominac-wyglad-zaufanie-twarz-meskosc,8252

12. http://www.psychologiawygladu.pl/2015/02/najlepszy-partner-to-partner-o-podobnej.html

13. „Charaktery”, luty 2015 s.17 (krótka rubryka z boku bez tytułu i autora).

14. David Eagleman, Mózg incognito, wydawnictwo Carta blanca, Warszawa 2012, str. 82–84, 124–125.

15. http://wiedzoholik.pl/naukowcy-odkryli-ze-pary-maja-podobna-budowe-genetyczna/

16. Andrzej Zaleski, Sekrety uwodzenia, Internetowe Wydawnictwo Złote Myśli, Gliwice 2009, s. 7–8.

Komentarze