Co nie istnieje obiektywnie? Część 3 – matematyka

Przejdźmy do początku, czyli do matematyki. Ta dziedzina nauki opisuje liczby i ich przekształcenia. Jest prawdopodobne, że nie istnieją one obiektywnie, ale tylko wyłącznie subiektywnie w naszym umyśle. Zacząłem się zastanawiać, co tak naprawdę oznaczają sytuacje: waga pokazała 99 kg, znak drogowy pokazuje 70, nastawiłem piekarnik na 250ºC na 15 minut, na stole leżą 3 jabłka i 2 gruszki, ale 5 owoców, dostałem 4 z egzaminu, mam 19-calowe felgi, biorę 100 kg na klatę na 5 powtórzeń. Dostałem podwyżkę o 10%, czyli 235 zł, włączyłem kanał 9., ta partia ma 45% poparcia, mam 5 km/3,11 mili do pracy, przyspieszenie ziemskie w przybliżeniu wynosi 9,81 m/s2. Na kartce jest liczba 100, jeśli jednak kartka ma kolor zielony i skomplikowane wzorce, to mogę coś kupić za to do jedzenia. Jeśli włożę banknot do wpłatomatu, on zniknie, ale na koncie pojawi mi się +100, które po roku straci na inflacji 2,74%. Gdzie tak naprawdę istnieją te liczby? Załóżmy, że samolot to przedmiot, który istnieje obiektywnie. Gdy projektuje się nowy samolot, najpierw jest czysta matematyka, robi się prototyp i okazuje się, że samolot lata. Jednak samolot ten nigdy by nie powstał, gdyby nie subiektywnie istniejąca matematyka i przekształcenia w świadomości inżynierów.

Skoro mamy dowody na to, że cyfry i matematyka nie istnieją obiektywnie tylko subiektywnie w naszej świadomości, i jednocześnie matematyka jest prawem pierwotnym, od której wywodzą się wszystkie inne prawa kształtujące naszą egzystencję, to jest wielce prawdopodobne, że braliśmy współudział w projektowaniu gry pt. „Życie”.

Gdyby jakaś osoba wszechwiedząca dała mi propozycję: „Możesz zadać jedno pytanie, a otrzymasz odpowiedź”, wbrew pozorom nie zadałbym pytania „Czy Bóg istnieje?”, tylko „Skąd się biorą prawa natury i czemu wszystko się im poddaje?”. Bo gdyby okazało się, że Bóg jednak nie istnieje, tak naprawdę otrzymałbym dwie odpowiedzi naraz. No właśnie, gdzie istnieje druga, skoro otrzymałem jedną odpowiedź?

Ile jest 2 + 2? Każdy odpowie, że 4, a przynajmniej powiedział tak każdy, komu zadałem takie pytanie. Gdy następnie zadawałem ludziom pytanie „dlaczego?”, zawieszał im się umysł (mnie też). Odpowiedzi, jakie usłyszałem, to z reguły coś w stylu: „Yyy, bo tak, bo tak mnie nauczono, bo nie pięć” itp. Tak naprawdę nie wiemy, czemu istnieje ten prosty rezultat prawa matematyki i czemu w ogóle istnieje takie matematyczne prawo. Znam tylko dwa wyjaśnienia: ateistyczne (celowy wynik przypadku bez przyczyny) i teistyczne (Bóg). Może są jakieś inne wyjaśnienia, ale ja ich nie znam. Dlatego zachęcam, by wyrobić sobie taki pogląd na ten problem, jaki wydaje się nam najbardziej prawdopodobny. Ale nie mam też nic przeciwko łatwemu, leniwemu podejściu agnostycznemu: „Nie obchodzi mnie to, nie chcę się nad tym zastanawiać, nie da rady rozwiązać tego problemu”. No bo najpierw trzeba rozwiązać inne, ważniejsze problemy, np. co zrobić na obiad albo za co zapłacić rachunki. Rozwiązywanie codziennych problemów faktycznie coś zmienia w praktyce, a zastanawianie się, dlaczego 2 + 2 = 4 nic praktycznie nie daje. Czasami problemy filozoficzne to zbędny intelektualny luksus, bez którego można się obejść, tak samo jak można się obejść bez torebki z krokodyla albo bez 2 + 2 samochodów i też być szczęśliwym.

Komentarze